Anathema... no cóż, zmienili totalnie styl swojej muzyki na bardziej kristian rock ( :P ) i więcej już nie kupuje ich najnowszych płyt i za bardzo nie slucham już ich muzyki chyba że starych płyt. Tak więc ich koncert mnie prawde mówiąc NUDZIŁ, booooring. I wyszłam w środku koncertu. Tak właśnie, nic dodać nic ująć, wyszłam. Grali same dyskomulskie kawałki. To już jest zupełnie inny zespół. Niczym ten koncert nie przypominał pamiętnego koncertu z Oslo z roku 2007. To był czad, to był jeden z lepszych koncertów z tych na których byłam w ogóle, wszystkich zespołów.
No cóż. Trudno.
Nawet sie nie dało zrobić im sensownych fotek, bo ciągle dawali jakieś dziwne światło przy których wychodziła kupa nie zdjęcia... Byłam tylko poirytowana nimi. I ta kobieta która powoduje że oni na prawde brzmią jak kritian music.
No to pare zdjęć gwiazdy wieczoru czyli ALCEST :) :) :))) OBY NIGDY SIE NIE ZESZMACILI JAK NIEKTÓRZY.